sobota, 7 maja 2016

"Klaśnięcie jednej dłoni" Richard Flanagan

„Klaśnięcie jednej dłoni” to kolejna powieść jednego z najwybitniejszych współczesnych australijskich pisarzy. Richard Flanagan nagrodzony Bookerem za głośne „Ścieżki północy” daje się poznać w początkach pisarskiej kariery. Prezentowana przez Wydawnictwo Literackie powieść opowie o emigrantach krajów europejskich, którzy szczęścia szukać będą w różnych zakątkach świata, nawet w Polsce. 

Nie ma rzeczy, której ojciec nie zrobiłby dla swojej córeczki. Cóż, Bojan nie jest takim ojcem. Nie okazuje miłości, nie otacza jedynego dziecka ciepłem, nie daje mu poczucia bezpieczeństwa. Sonja zostaje na długie godziny w samochodzie. Bojan wychodzi do baru. Upija się. Znów. Dziewczynka w swoim zaledwie kilkuletnim życiu nauczyła się, by nie pokazywać, że czuje, że myśli, że jej zależy. To mechanizm obronny. Codzienne bicie, krzyki i alkohol. Dlaczego? Matka Sonji wyszła z domu i już nigdy nie wróciła. Ojciec nigdy nie potrafił okazywać uczuć. W końcu 40-letnia Sonja jedzie z Sidney, w którym zamieszkała na stałe, do tasmańskiego miasteczka z dzieciństwa. Czy uda jej się nawiązać dawno już pogrzebaną relację z ojcem? 

Akcja powieści toczy się na dwóch czasowych płaszczyznach. Jednocześnie poznajemy zdarzenia z lat 50. i 60. oraz z dwóch lat 1989-1990, kiedy to Sonja staje przed trudnymi życiowymi wyborami. Poznając we wcześniejszych latach dzieciństwo kobiety, wiemy, co ją ukształtowało i co rzutuje na teraźniejszość. Tasmania jest oczyszczeniem. Sonja pozwoli sobie na słabość, na łzy, na niezdecydowanie. Walczyć będzie także z miłością i nienawiścią do ojca. Kiedy Sonja zostawiła Bojana, była dziewczynką, która straciła matkę. Po ponad trzydziestu pięciu latach sama rozważa porzucenie własnego dziecka i przerwanie ciąży. Tasmania pomaga jej podjąć decyzje w teraźniejszości, zrozumieć przeszłość i skonfrontować mieszane uczucia wobec siebie, wobec ojca, wobec mężczyzn w jej życiu. 

„Klaśnięcie jednej dłoni” to powieść niełatwa, choć dynamiczna. Jej ciężar tkwi bowiem w poruszanych tematach, które bądź co bądź wciąż są aktualne. Trauma wojenna, emigracja, relacje rodzinne i poszukiwanie siebie nie tylko w czterech ścianach domu, a wędrówka po całym świecie. Flanagan tworzy postacie wewnętrznie rozdarte, na rozdrożach, bohaterów zarówno silnych i słabych psychicznie. Ale Flanagan to nie tylko piękno codziennych dramatów, to również piękne słowa. Australijski pisarz posługuje się językiem niemalże poetyckim, pełnym barwnych opisów i słów choć oczywistych, to zapadających w pamięć. Co więcej, sam tytuł, czyli „The Sound of One Hand Clapping” oznaczać może „pytanie bez odpowiedzi”, to fraza bez znaczenia, bo klaskać można tylko obiema dłońmi. 

„Klaśnięcie jednej dłoni” to po prostu powieść o miłości, odrzuceniu i autodestrukcji na wielu poziomach życia. Opowieść Flanagana wzrusza, zasmuca i ściska gardło. Gdy śnieżną nocną 1954 roku Maria Buldi wychodzi z domu zostawiając męża i małą córeczkę, Flanagan niespiesznie rozpoczyna snucie historii odkrywając kolejne karty z życia Sonji. „Klaśnięcie jednej dłoni” to powieść może nie tak absorbująca jak „Ścieżki północy”, którą polscy czytelnicy mieli już okazję poznać, ale równie intrygująca i potwierdzająca literacki kunszt Richarda Flanagana.

"Miłość to most. A bywają ciężary, co most pod nimi pęka."

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz z osobna i będę uszczęśliwiona jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią. Cenię sobie komentarze wnoszące coś do tego, co napisałam powyżej, więc proszę, komentuj, ale wcześniej przeczytaj post. Dzięki za odwiedziny!