Wesołe miasteczko to miejsce, gdzie z pewnością większość z nas była przynajmniej raz w dzieciństwie. Karuzele, balony, światełka, stragany ze słodyczami, wata cukrowa, przyjemna muzyka… magia, magia dla każdego dziecka. Dziecięce, szeroko otwarte oczy chłoną każdą niezwykłość tego miejsca. Ekscytacja i czysta ciekawość towarzyszy przy czekaniu w długiej kolejce do kolejnej karuzeli, na której wzniesiemy się wysoko ponad tłumy zgromadzone w tym niesamowitym miejscu. Jesteśmy wolni. Z biegiem lat jednak cała ta magia umyka, a życie to nie tylko radość i śmiech, ale także ból, strata, zawód czy śmierć, które są elementami ludzkiego życia. Zwyczajność codzienności bierze w górę, a zabawa staje się rzeczą odległą i infantylną. Są na świecie jeszcze takie miejsca, dzięki którym możemy przenieść się choć na chwilę w inny, beztroski świat. Wesołe miasteczka, parki rozrywki takie jak Joyland – miejsce, w którym sprzedaje się zabawę. Ale czy tylko zabawę? Czy bramy tego względnego azylu będą przeszkodą dla strachu i okrucieństwa?
Devin
Jones, którego znamy także jako Jonesy jest studentem collegu’u, który na czas
wakacji zamierza nieco dorobić pracując w lunaparku, zwanym Joylandem. W wieku
dwudziestu jeden lat przeżywa typowe, a nawet banalne rozterki, od których stara
się uciec. Przeżywa rozstanie ze swoją pierwszą miłością, która już na pierwszy
rzut oka jest nieodwzajemniona, nie ma zbyt wiele pieniędzy, a jego samochód
pozostawia wiele do życzenia. Od czasu do czasu nękają go także myśli
samobójcze. Praca w Joylandzie i nowe problemy, które napotka Devin pozwolą
zepchnąć te stare na drugi plan. Teraz będzie musiał się zmierzyć z nieuchronną
śmiercią chorego dziecka, brutalnym morderstwem i poszukiwaniem zbrodniarza.
Tak więc, czy wesołe miasteczka to tylko radość i zabawa? „Wejdź, jeśli się odważysz…”
Stephen
King to nieodwołalny mistrz pióra i gatunku, którym jest horror. Już nie raz,
nie dwa udowodnił nam, że potrafi nas nieźle nastraszyć, wywołać dreszczyk
emocji, a nawet rozbawić swoim niewybrednym poczuciem humoru. Stephen już wiele
raz zabierał nas w podróże, gdzie prym wiedzie jego wyobraźnia, a tym zaskarbił
sobie rzesze wiernym fanów. Takich, którzy będą czytać jego książki niezależnie
od tego, w którą stronę uda się autor. Czy będzie to horror, kryminał, dramat
czy zwykła obyczajówka, do której moim zdaniem „Joylandowi” jest najbliżej. Po
drodze wyskakują na nas oczywiście zjawy, straszydła czy duchy, które chowają
się po kątach nadmorskiego lunaparku, ale zdecydowanie nie one są tu najważniejsze.
Mistrz grozy i horroru tym razem nie przedstawił nam strachu w postaci ducha,
upiora czy innej cielesnej postaci. Tym razem strach drzemie w
człowieku.
„Joyland”
nie jest typowym horrorem, z czego znany jest autor, ale jego fani nie powinni
być zawiedzeni tą opowieścią. Nie doszukacie się tu żadnych krwawych scen, ani
nie będziecie z niepokojem przewracać kolejnych kart książki mistrza horroru.
Znajdziecie natomiast świetnie ukazany klimat małego miasteczka w latach
siedemdziesiątych, przeżywanie pierwszej miłości, a także zawód i zerwanie, a
wszystko to połączone z wątkiem kryminalnym. „Joyland” jest opowieścią o
dojrzewaniu, cierpieniu człowieka i godzeniu się ze śmiercią, która następuje
prędzej czy później. Choć sama z początku wątpiłam, książka ostatecznie mi się
spodobała. Jest to naprawdę piękna historia, która pochłania bez reszty, a
trzysta stron przelatuje przed nami w mgnieniu oka. Zaczynając niewinnie i
spokojnie autor namalował na naszych oczach fabułę co chwila dodając nowe wątki
i tajemnice, nad którymi zaczynamy się zastanawiać czy doszukiwać jakiegoś
drugiego dna.
Znana
dobrze małomiasteczkowość i gawędziarstwo Kinga, pomimo lekkiej
przewidywalności potwierdzają to, że Stephen po raz kolejny sprzedał nam
zabawę. I zrobi to z pewnością jeszcze wiele razy. Za cokolwiek by się nie
zabrał i jakiegokolwiek tematu by nie poruszył, lektura zawsze będzie
przyjemna. Bo King pisze świetnie. A jeśli czytaliście jakąś jego książkę, to
wierzę, że nie muszę wam tego udowadniać. On sam to zrobi.
Ocena:
8/10
„Kiedy mowa o
przeszłości, każdy pisze fikcję.”
Nie czytałam ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Nika ♥
niikablog.blogspot.com
Czas przeczytać jakąś jego książkę :)
OdpowiedzUsuńDo Beatles'ów ciężko mi się odnieśc, bo nie jest fanką (ani też nie jest im wroga), ale na pewno tego typu książka, taka bardzo prawdziwa, bliska zespołowi, z mnóstwem różnych historyjek i tk by mnie zainteresowała. A później znając już zespół zaczęłabym słuchać ich muzyki.
OdpowiedzUsuńZ kolei na "Joyland" mam chrapkę. Mój również ją ma. King nie traci na jakości mimo że ilość książek, które napisał poraża. I to nie jakies cieniutkie dziedostwa, ale grubasy, wspaniale napisane, ze świetną fabułą, postaciami i dreszczem. Osobiście czytałam "Komórkę" i bardzo miło ją wspominam.
widziałam to dziś na wyprzedaży ale nie skusiłam się, czekają na mnie na razie "To" i "Carrie", któe spoczywają na moim biurku :D
OdpowiedzUsuńwydaje sie być ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńMoi rodzice lubią książki Stephena :) ja tez nie raz po coś kiedyś siegałam :) buziaki, zapraszam!
OdpowiedzUsuńTak wiele już czytałam na temat jego książek a jeszcze żadnej nie przeczytałam. Każdy mówi że pisze świetnie, więc chyba najwyższa pora to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńnie czytałam jeszcze :) fajnie tu u Ciebie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Słyszałam o tej książce, ale nie przepadam za Kingiem. Książka myślę bardziej nadawałaby się dla mojego taty ;)
OdpowiedzUsuńgenialny stephen !
OdpowiedzUsuńboję się takich książek : o
OdpowiedzUsuńnie czytalam jak na razie probuje zmeczyc ksiazke po fr.
OdpowiedzUsuńhttp://bezxpomyslu.blogspot.fr/2014/01/sheinside-moimi-oczami.html
Skończyłam czytać kilka dni temu. Uwielbiam! Klimat tej książki jest niesamowity. To poczucie humoru, Pies Howie... bardzo spodobał mi się również wątek chorego chłopca. Ale jakoś... uważam że wątek kryminalny był zbędny. Może dlatego, że nie był opisany właśnie tak, żebym z niepokojem czytała kolejne zdania... ale to wcale nie ujmuje całości. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale nie rozczarowałam się. Właściwie, póki co przeczytałam 9 jego książek (jestem w trakcie dziesiątej - "Chudszego" i mimo że dopiero zaczęłam, to już wiem, że na pewno mi się spodoba) i tylko jedna mi nie przypadła do gustu (Historia Lisey), ale jestem pewna że moja przygoda z nim szybko się nie skończy. Genialny pisarz.
OdpowiedzUsuńhttp://takemerespect.blogspot.com/