środa, 26 sierpnia 2015

"Za ścianą" Sarah Waters

Londyn, lata 20. XX wieku. Powojenna Anglia boryka się z wieloma problemami, ale i czuje dyskomfort związany z nadchodzącymi zmianami. Klasy wyższe tracą pewną pozycję, którą przez lata się szczyciły, rodziny poległych na froncie układają swe życia na nowo, a w tle słychać pierwsze dźwięki epoki jazzu – czasów odkrytych sukien, kociej muzyki i zabawy do białego rana. Kobiety poluźniają gorsety i zakasują rękawy, wyzwolenie obyczajów i porzucenie roli damy wiąże się ze śmiercią tysięcy mężczyzn, których wojna odebrała bezpowrotnie. Młode kobiety rzucają się w wir pracy, typowo męskich obowiązków, bo któż inny miałby to zrobić? Słabsza dotychczas płeć, niejako zmuszona do tego, staje się najbardziej niezależna, samodzielna i otwarta na nowy porządek świata.

Dwudziestosześcioletnia Frances Wray zdaje się zmierzać do staropanieństwa mieszkając wraz z matką w wielkim domu, opustoszałym w wyniku nieprzyjemnych zdarzeń w rodzinie. Dom pozbawiony mężczyzn może wkrótce chylić się ku katastrofie bez odpowiedniego wsparcia finansowego, toteż kobiety decydują się wynająć pokój pod lokatorów. Do eleganckiego Champion Hill przybywa młode i wielce nowoczesne w oczach starszej pani Wray małżeństwo. Lilian i Leonard Barberowie pochodzą z klasy urzędniczej, mają nietypowy gust i obyczaje, które parę lat temu byłyby niedopuszczalne. Frances z jednej strony zafascynowana młodymi współlokatorami, z drugiej przerażona ciężkimi krokami niechcianych gości we własnym domu. Z czasem jednak dziewczyna popada w małą obsesję na punkcie pani Barber. Modnie ostrzyżone włosy, piękne sukienki oraz perlisty śmiech zza ściany nie dają jej spokoju. 

Sarah Waters powolutku burzyła wszystkie moje wizje związane z Za ścianą. W pozytywny sposób. To moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, niezwykle udane i niezwykle zaskakujące. Brytyjska pisarka czaruje czytelnika nie tylko klimatem epoki, ale i dokładnością, szczegółowością zdarzeń i portretów psychologicznych. Za ścianą z powieści obyczajowej przerodziła się w zabarwioną erotyką powieść miłosną, a następnie w dramatyczny kryminał. To mistrzowskie połączenie wątków sprawiło, że nie mogłam się nudzić, nie mogłam wybrzydzać, a dałam się porwać fascynującej opowieści o namiętności, lojalności, zbrodni i wspólnej tajemnicy. Co jak co, nie spodziewałam się tak perfekcyjnie skonstruowanej i wielowątkowej historii. 

Dom w Champion Hill jest w pewien sposób nawiedzony. Nawiedzony widmem śmierci braci Frances poległych na wojnie oraz jej ojca. Z gwarnego, pełnego śmiechu i rozmów przeistoczył się on w niespokojną twierdzę, zbyt dużą dla dwóch kobiet, którym dawniej towarzyszyły męskie głosy i hałas krzątającej się służby. Pani Wray wraz z córką pozostały niemal bez grosza, samotne, skazane na pracę własnych rąk i skalane piętnem śmierci w imię pokoju. Zmuszone są przejąć zajęcia pań domu oraz służby, co nie wychodzi im najlepiej. Przyjęcie pod swój dach nowych lokatorów jest niemalże zdeklasowaniem w ich oczach. Dom rodzinny zmieniony w dom czynszowy nie odzyskuje dawnego blasku, lecz ożywa nowym, niepewnym i nieco chaotycznym życiem. 

Frances Wray ma swoje za uszami. Dziś wiecznie w pośpiechu, myjąca podłogę w starych ubraniach i spędzająca godziny w kuchni przy obiedzie, w niczym nie przypomina buńczucznej, walczącej o równouprawnienie młodej dziewczyny sprzed lat. Frances wpada w pewną pętlę codzienności, życie, które wiedzie jest dalekie od jej dawnego ideału. Czuje, że to wszystko nie tak miało być, Champion Hill jest jej klatką, a ona sama rwie się ku wielkomiejskiej utopii. Jej matka z kolei wciąż trwa w wiktoriańskim wychowaniu – służba pracująca w domu, wieczory spędzone na grze ze znajomymi i zachowanie pozorów bogactwa, co wciąż stara się udawać, choć ten czas już dawno minął. Dawne uczucia Frances budzi przybycie do domu pani Barber. Lilian przypomina jej najlepsze, najbardziej zwariowane lata, gdy nie kierowała się swoim rozumem, a sercem. We wszystkim co robiła, bez względu na konwenanse. Między Frances i Lilian pojawia się więź, która w świecie pana Barbera, pani Wray i całego Champion Hill nie ma prawa bytu. Dlatego musi to pozostać tajemnicą, nieważne jak bardzo rwie się na światło dzienne. 

Za ścianą to powieść o wielu ważnych sprawach. O nowym życiu, w które wpasować się muszą Brytyjczycy w powojennej rzeczywistości, o samochodach, kinie czy radiu, czyli cudach techniki, które wciąż są tak nierealne, o odkrywaniu siebie, o łamaniu niemalże odwiecznych zasad dobrego wychowania i o poszukiwaniu. Poszukiwaniu tego co dobre, prawdziwe, właściwe, niewymuszone. Sarah Waters przedstawia miłość niemożliwą w dwudziestowiecznej Anglii, miłość lesbijską, która jest bardziej namiętna, bardziej ekscytująca i momentami nawet niewinniejsza niż modelowe małżeństwo pana i pani Barber. Środowisko homoseksualne wciąż niemalże niewidoczne, zaczyna się zarysowywać w powojennej rzeczywistości. Przestaje się udawać, mówi się więcej, ubiera się mniej. A Frances i Lilian poszukują. Poszukują swoich ust, swoich ciał i wspólnych chwil wykradzionych z małżeńskiego życia, zanim Leonard Barber stanie u progu drzwi wracając z pracy i zburzy arkadię. 

Powieść Sary Waters cudownie rozwijająca się, brytyjska do ostatniej strony historia o zaskakujących zwrotach akcji, których żaden pisarz, by się nie powstydził. Za ścianą kipi emocjami, przyciąga tajemnicą i rozgrzewa do czerwoności sekretnym romansem. Jest to opowieść wyważona, poukładana i wspaniale różnorodna. Narracja z punktu widzenia Frances idealnie odsłania konflikt pomiędzy sercem a rozumem, starszym pokoleniem a młodymi feministkami, wyrzutami sumienia a pogonią za miłością. U Sary Waters mężczyźni są tłem. To kobiety działają, walczą, czują i dopuszczają się czynów niewyobrażalnych. To właśnie czyni je wyjątkowymi. 

"Kiedyś nie zdawała sobie sprawy, że można znudzić się strachem. Przypomniała sobie przeróżne jego przejawy, od kiedy to się zaczęło: ataki zaślepiającej paniki, szaleństwo niepewności, załamanie psychiczne. Ani chwili nudy! Ale jednak zrozumiała, że jest znudzona. Znudzona do łez. Do szpiku kości. Śmiertelnie znudzona tym ciągłym zamieszaniem oraz własnym tchórzostwem, własnym strachem."

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz z osobna i będę uszczęśliwiona jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią. Cenię sobie komentarze wnoszące coś do tego, co napisałam powyżej, więc proszę, komentuj, ale wcześniej przeczytaj post. Dzięki za odwiedziny!