Nie będę tu pierwsza, jeśli powiem, że listopad minął szybko. Szybko, bezboleśnie i bądź co bądź nawet przyjemnie. Mam wrażenie, że ledwo dwa tygodnie, a nie miesiąc temu wracałam obładowana książkami z Krakowa. Ale mniejsza o to. Dokładnie miesiąc temu w poprzednim podsumowaniu pisałam Wam o tym, jakim świątecznym freakiem jest i jak bardzo wyczekuję już tej, przez jednych kochanej, a przez drugich znienawidzonej, zimy. Początkiem miesiąca zaopatrzyłam się w nowiutki, błyszczący kubek ze świątecznym motywem. Wiecie, choinki, światełka, jemioła i pierniczki, te klimaty. Sezon świątecznych piosenek także ruszył pełną parą, ale 1 grudnia ma to do siebie, że radia zmieniają nieco playlisty i tego dnia po raz pierwszy dane było mi usłyszeć Snow Is Falling Shakina Stevensa, który to od zawsze jest z tą piosenką moim wyznacznikiem świąt.
Najbardziej spektakularnym (choć trochę nie do końca) momentem listopada były katowickie Targi Książki. Targi jak łatwo się domyślić, dotyczyły książek. Ale, ale! Poza nimi naoglądałam się nieco sprzętu sportowego, który pasował tam jak pięść do nosa. Stanowiska w tym roku nie zajęły nawet większości płyty i całość można było spokojnie i dokładnie obejrzeć w jakieś dwadzieścia minut. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Na trzygodzinną podróż do Katowic targnęła się Monika z bloga Na zimowy i letni wieczorek i tak się ułożyło, że i targi, i spotkanie blogerów odwiedziłyśmy razem. To drugie było krótko mówiąc świetne, brawa za organizację i przyjemną atmosferę. Śląscy blogerzy książkowi spisali się rewelacyjnie. Co do samych targów, wzrok mój przykuły nieliczne stanowiska wydawnictw takich jak Nasza Księgarnia, gdzie zdobyłam wyczekiwanego Posłańca Markusa Zusaka, Sonia Draga, ale także stanowisko Książki w mieście, gdzie wzbogaciłam się o taki oto kubek, który widzicie u góry. Cóż, żadne targi nie są tak imponujące jak te w Krakowie, ale i z takich mini atrakcji można coś fajnego wynieść. Teraz czas na Wrocław!
Oprócz takich czysto targowych spotkań, miałam okazję zaczaić się na Włodka i Karola z Lekko Stronniczy, którzy podpisywali swoją książkę 13 listopada w Matrasie w Silesii. Książkę mam, podpisy są i nawet parę zdjęć. Na blogu natomiast oprócz recenzji książek pojawiały się posty o serialu, który całkiem niedawno zawrócił mi w głowie. Mowa o American Horror Story. W listopadzie pojawiły się wpisy o dwóch pierwszych sezonach, Murder House [link] oraz Asylum [link]. A książkowo wyglądało to tak:
- Mistrz i Małgorzata, Michaił Bułhakow [link]
- Sklepy cynamonowe, Bruno Schulz [link]
- Emancypantki, Bolesław Prus [link]
- Półbrat, Lars Saabye Christensen [link]
Grudzień to idealny miesiąc na zakopanie się pod kocem z dobrą książką i kubkiem ciepłej kawy czy też herbaty. Powtarzam schemat, ale kto z nas tego nie lubi? Tego też Wam życzę. I nie dajcie się zwariować gorączce zakupów podczas kupowania świątecznych prezentów. Na ten miesiąc i Wam, i sobie życzę spokoju, dobrej lektury i trafionych prezentów.
A czysto informacyjnie: od 1 grudnia Ja subiektywnie jest także na Facebooku [zapraszam - link], a tam nowe posty, stosy książek, premiery i zapowiedzi, wszystko oczywiście zależne od mojego wolnego czasu. Na blogu wprowadziłam także komentarze Disqus, które ufam, że będą dla mnie wygodniejsze. Zobaczymy, spróbować zawsze można.
___________________________________________________________________________________
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu + 19,8 cm, więc = 120,6 cm z 157 cm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz z osobna i będę uszczęśliwiona jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią. Cenię sobie komentarze wnoszące coś do tego, co napisałam powyżej, więc proszę, komentuj, ale wcześniej przeczytaj post. Dzięki za odwiedziny!