niedziela, 29 września 2013

Recenzja: "13 anioł" Anna Kańtoch



Zapomnij o Bogu, Jego już tu nie ma. Pozostawił świat trzynastu aniołom, które teraz sprawują władzę w dwóch krainach, gdzie chcą zarządzić swoją własną sprawiedliwość. Krainami tymi są Tanagra, tam króluje technika, przemysł
i ogólny postęp, oraz Arlen, gdzie czarodzieje, gnomy i elfy mają pole do popisu jeśli chodzi o magię. Nie możesz przedostać się z jednej krainy do drugiej, jeśli nie chcesz, aby trzy następne minuty były ostatnimi w Twoim życiu. Aimeric Tyren jest jednak sprytny i udaje mu się obejść reguły nałożone przez aniołów. Chcąc połączyć dwie krainy, buduje pośrodku nich miasto Getteim, gdzie
i ludzie, i czarownicy, i elfy, i gnomy mogą odwiedzić miasto, a nawet zamieszkać nie obawiając się przedwczesnej śmierci. Profity urodzenia się
w Getteim są takie, że bez obaw można odwiedzać obie krainy świata podzielonego przez aniołów. Pokój i ład nie może jednak trwać długo. Kłopoty zaczynają się wtedy, gdy do Merica, syna America, przychodzą dwaj aniołowie
i zapowiadają zniszczenie miasta. Apokalipsa wisi w powietrzu.

„13 anioł” był pierwszą powieścią tej autorki, z którą miałam do czynienia. 
Z początku miałam pewne problemy z zatraceniem się w fabule, ale po połowie treści język pani Kańtoch urzekł mnie niesamowicie i poddałam się magicznym opisom i całemu czarodziejskiemu światkowi. Przez zdecydowanie większą część książki zapoznajemy się ze wszystkimi szczegółami zaistniałego zdarzenia, nawet najdrobniejszymi detalami, co faktycznie mogło nieco nużyć. Ale wzięłam się w garść i brnęłam dalej. I nie zawiodłam się, o nie.

Książka podzielona jest na dwanaście rozdziałów z czego każdy rozdział oznacza pojedynczy dzień, podczas którego aniołowie zsyłają Znaki mówiące o nadchodzącym końcu. Jedyną nadzieją dla miasteczka zdaje się być anioł Joel. Dlatego także Meric decyduje się wynająć prywatnego detektywa, który byłby w stanie odnaleźć zaginionego członka anielskiej zgrai. Tak Meric, Nataniel i jego przyjaciółka Aelis rozpoczynają śledztwo, dzięki któremu wypłynie wiele nieprzyjemnych rzeczy.

Każda z trzech głównych postaci jest całkiem inna, oryginalna, choć niekiedy brakowało mi głębszych opisów bohaterów. Meric, którego nawiasem mówiąc było tu najmniej według mnie, jest milionerem bankrutem, który uwielbia dreszczyk emocji towarzyszący popełnianiu samobójstwa. Dopiero wtedy czuje, że żyje. Następny jest wynajęty przez Merica detektyw – Nataniel. Jest to najskrytsza osoba wśród bohaterów, nie mówi o sobie dużo, ale podczas lektury udaje nam się poznać jego przeszłość. Na koniec zostawiłam moją ulubioną postać – Aelis. Jest to dwudziestoparoletnia kobieta uwięziona w ciele dwunastolatki. Akcja rozgrywana 
z jej punktu widzenia jest często przepełniona jej własnymi przemyśleniami, w stosunku do swoich przyjaciół nie zawsze jest traktowana jako osoba dorosła.

Język, którym pisze do nas autorka „13 anioła” jest niesamowicie barwny i świetnie pobudza wyobraźnię. Z każdą stroną urozmaicała miejsca w jakich znajdowali się bohaterowie i często ironicznie sterowała ich dialogami. „13 anioł” to nie tylko fantasy, a przede wszystkim genialny kryminał. Nie czytamy tu o niczym, każda sytuacja rozgrywana w powieści jest napisana w jakimś celu, nie znajdziemy tu niepotrzebnych scen. Wszystkie wątki splatają się w spójną całość, która oczarowuje czytelnika pozwalając się przenieść w świat rządzony przez anioły.

Godna polecenia zarówno fanom fantastyki jak i powieści kryminalnych z nutką magii. Ja sama nie żałuję pierwszego spotkania z Anną Kańtoch i wiem, że nie było ono ostatnie.

Ocena: 7/10

„Czasem przeplatam księżyc z samotnością.”