Budzisz
się w szpitalnym łóżku nie wiedząc jak się tam znalazłeś. Nie poznajesz
własnego ciała, nie znasz swojego imienia, nie możesz przywołać żadnego ze
wspomnień z przeszłości. Pamięć nie chce wrócić pomimo zapewnień uśmiechniętej
terapeutki, która faszeruje cię różnego rodzaju kolorowymi tabletkami, po
których budzisz się następnego dnia znów tracąc orientację we własnym umyśle.
Twoje imię, zdjęcia, wycinki z gazet podsyłane ci przez twoją opiekunkę uparcie
nie chcą odblokować żadnych wspomnień czy przebłysków. Kim jesteś i komu
zaufasz, własnemu instynktowi czy obcym ludziom w białych kitlach? Czy los
będzie na tyle hojny, by dać ci drugą szansę?
Julia
budzi się w szpitalu psychiatrycznym o pięknej, motywującej nazwie – Druga
szansa. Dziewczyna nie wie kim jest, nie pamięta swojej rodziny, swojego
imienia czy miejsca zamieszkania. Niewielkie przebłyski, które poddaje jej
pamięć, zostają natychmiastowo zniszczone i uznane za brednie przez terapeutkę,
panią Zofię. Z czasem kiedy Julia poznaje innych pacjentów oraz przyjmuje coraz
to nowsze leki, zaczynają ją nachodzić pewne wątpliwości dotyczące
przedstawianej jej wersji wydarzeń. Tajemnicze głosy, zjawy, koszmary, a także
sąsiadka, która co noc stawia szpital na równych nogach nie napawają ją otuchą.
Wkrótce stanie z potworami twarzą w twarz…
Za mną
już niejedna przygoda z książkami Katarzyny Miszczuk, a ta po raz kolejny była
udana. Przeszłam już przez Wilka, którego autorka napisała w wieku piętnastu
lat, a nie każdy z nas może się pochwalić takim osiągnięciem (biję więc pokłony
za talent pisarski i stworzenie barwnej historii w tak młodym wieku), następnie
była Wilczyca, czyli kontynuacja wspomnianej powieści, aż w końcu ukazała się
nam seria o Wiktorii Biankowskiej, którą rozpoczynała Ja, diablica. Od tej
właśnie serii Miszczuk rozpoczęła coroczne wydawanie książek, a na rok 2013
przypadła Druga szansa, która fabułą niemało odbiega od poprzednich książek. Tym
razem autorka zaserwowała nam powieść z lekką domieszką horroru.
Akcja
rozgrywa się w murach szpitala psychiatrycznego, a jak wiemy wszyscy, jest to
miejsce idealne do tego typu wydarzeń. Dodając do tego głosy, które słyszy
bohaterka, ptaki, które nieustannie chcą dostać się do pokoju Julii, a także
bezlitosne krzyki szaleństwa sąsiadki zza ściany, klimat powieści zaczyna
zarysowywać się nam sam. Wiele niedopowiedzeń i wydarzenia z punktu widzenia dziewczyny
pod wpływem leków nie pozwalają nam dotrzeć do prawdy i odróżnienia jawy od
snu. Całość jest pełna pytań, niespodziewanych zwrotów akcji, mylnych
stwierdzeń i oczywistych kłamstw, które poddają bohaterkę wątpliwościom jej
stanu psychicznego. Tak więc, kto tu jest naprawdę wariatem?
Bohaterowie
byli dokładnie tacy, jakich spodziewałam się po autorce. Miszczuk wprowadziła
pewien typ głównej bohaterki, która zagubiona w sytuacji, w której się
znalazła, próbuje sama dojść do prawdy, nawet jeśli droga do tego będzie bardzo
trudna. Może banał, ale mnie się jeszcze nie znudziło. Julia jest ciekawą
postacią i dość odważną, choć czasem bolało mnie to, że zdawała się być zbyt
łatwowierna. Adam natomiast, drugi bohater, którego możemy uznać za
pierwszoplanowego jest typem niegrzecznego faceta, który buntuje się przeciw
jakimkolwiek zasadom na niego nałożonym i dąży do wolności poza murami
szpitala. Postacie drugoplanowe, choć nie wiemy o nich wiele, również są
ciekawymi typami osobowości. Zofia, terapeutka głównej bohaterki reprezentuje
tu kłamstwo, niesłowność i apodyktyczność. Naginając rzeczywistość na własny
użytek trzyma w garści cały szpital, którego pacjenci stają się ofiarą
niesprawiedliwości.
Druga
szansa była dla mnie książką na dwa popołudnia, które z pewnością przyjemne wciąż
nie pozwalają zapomnieć o naszej polskiej autorce, którą jest Katarzyna
Berenika Miszczuk. Wierzę, że jeszcze nie raz o niej usłyszymy, a wszystkim,
którzy szukają lekkiej
i przystępnej lekturki polecam historię doprawioną horrorem, dramatem i romansem. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.
i przystępnej lekturki polecam historię doprawioną horrorem, dramatem i romansem. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.
Ocena: 9/10