piątek, 17 stycznia 2014

"Druga szansa" Katarzyna Berenika Miszczuk



Budzisz się w szpitalnym łóżku nie wiedząc jak się tam znalazłeś. Nie poznajesz własnego ciała, nie znasz swojego imienia, nie możesz przywołać żadnego ze wspomnień z przeszłości. Pamięć nie chce wrócić pomimo zapewnień uśmiechniętej terapeutki, która faszeruje cię różnego rodzaju kolorowymi tabletkami, po których budzisz się następnego dnia znów tracąc orientację we własnym umyśle. Twoje imię, zdjęcia, wycinki z gazet podsyłane ci przez twoją opiekunkę uparcie nie chcą odblokować żadnych wspomnień czy przebłysków. Kim jesteś i komu zaufasz, własnemu instynktowi czy obcym ludziom w białych kitlach? Czy los będzie na tyle hojny, by dać ci drugą szansę?

Julia budzi się w szpitalu psychiatrycznym o pięknej, motywującej nazwie – Druga szansa. Dziewczyna nie wie kim jest, nie pamięta swojej rodziny, swojego imienia czy miejsca zamieszkania. Niewielkie przebłyski, które poddaje jej pamięć, zostają natychmiastowo zniszczone i uznane za brednie przez terapeutkę, panią Zofię. Z czasem kiedy Julia poznaje innych pacjentów oraz przyjmuje coraz to nowsze leki, zaczynają ją nachodzić pewne wątpliwości dotyczące przedstawianej jej wersji wydarzeń. Tajemnicze głosy, zjawy, koszmary, a także sąsiadka, która co noc stawia szpital na równych nogach nie napawają ją otuchą. Wkrótce stanie z potworami twarzą w twarz…

Za mną już niejedna przygoda z książkami Katarzyny Miszczuk, a ta po raz kolejny była udana. Przeszłam już przez Wilka, którego autorka napisała w wieku piętnastu lat, a nie każdy z nas może się pochwalić takim osiągnięciem (biję więc pokłony za talent pisarski i stworzenie barwnej historii w tak młodym wieku), następnie była Wilczyca, czyli kontynuacja wspomnianej powieści, aż w końcu ukazała się nam seria o Wiktorii Biankowskiej, którą rozpoczynała Ja, diablica. Od tej właśnie serii Miszczuk rozpoczęła coroczne wydawanie książek, a na rok 2013 przypadła Druga szansa, która fabułą niemało odbiega od poprzednich książek. Tym razem autorka zaserwowała nam powieść z lekką domieszką horroru.

Akcja rozgrywa się w murach szpitala psychiatrycznego, a jak wiemy wszyscy, jest to miejsce idealne do tego typu wydarzeń. Dodając do tego głosy, które słyszy bohaterka, ptaki, które nieustannie chcą dostać się do pokoju Julii, a także bezlitosne krzyki szaleństwa sąsiadki zza ściany, klimat powieści zaczyna zarysowywać się nam sam. Wiele niedopowiedzeń i wydarzenia z punktu widzenia dziewczyny pod wpływem leków nie pozwalają nam dotrzeć do prawdy i odróżnienia jawy od snu. Całość jest pełna pytań, niespodziewanych zwrotów akcji, mylnych stwierdzeń i oczywistych kłamstw, które poddają bohaterkę wątpliwościom jej stanu psychicznego. Tak więc, kto tu jest naprawdę wariatem?

Bohaterowie byli dokładnie tacy, jakich spodziewałam się po autorce. Miszczuk wprowadziła pewien typ głównej bohaterki, która zagubiona w sytuacji, w której się znalazła, próbuje sama dojść do prawdy, nawet jeśli droga do tego będzie bardzo trudna. Może banał, ale mnie się jeszcze nie znudziło. Julia jest ciekawą postacią i dość odważną, choć czasem bolało mnie to, że zdawała się być zbyt łatwowierna. Adam natomiast, drugi bohater, którego możemy uznać za pierwszoplanowego jest typem niegrzecznego faceta, który buntuje się przeciw jakimkolwiek zasadom na niego nałożonym i dąży do wolności poza murami szpitala. Postacie drugoplanowe, choć nie wiemy o nich wiele, również są ciekawymi typami osobowości. Zofia, terapeutka głównej bohaterki reprezentuje tu kłamstwo, niesłowność i apodyktyczność. Naginając rzeczywistość na własny użytek trzyma w garści cały szpital, którego pacjenci stają się ofiarą niesprawiedliwości.

Druga szansa była dla mnie książką na dwa popołudnia, które z pewnością przyjemne wciąż nie pozwalają zapomnieć o naszej polskiej autorce, którą jest Katarzyna Berenika Miszczuk. Wierzę, że jeszcze nie raz o niej usłyszymy, a wszystkim, którzy szukają lekkiej
i przystępnej lekturki polecam historię doprawioną horrorem, dramatem i romansem. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.

Ocena: 9/10