Życie
to nieustanna wędrówka poprzez doświadczenia, niespełnione marzenia,
oczekiwania, pragnienia i bolesne zawody. Zatrzymujemy się jedynie na krótką
chwilę, by pokontemplować rzeczywistość i wreszcie dojść do wniosku, że nas ona
nie satysfakcjonuje, a następnie podejmujemy przerwaną tułaczkę ku przyszłości.
Ludzie przychodzą i odchodzą, pojawiają się nowi, by ci starzy mogli wyruszyć w
dalszą podróż. Dorosłość staje się uciążliwa, konieczne do ukończenia studia
tracą na wartości, a nasze marzenia nie są już tak magiczne jak kilka lat temu.
Twoja rodzina spisała już scenariusz Twojego życia, a teraz do spełnienia masz
zadanie polegające na odbębnianiu kolejnych przystanków na drodze do sukcesu.
Samotnie wyruszasz w podróż przez życie, bo kiedyś trzeba się zmierzyć ze
światem oko w oko. Nie potrzebujesz przy sobie nikogo, z jednej strony masz
bezpieczną strefę komfortu z planem na życie, a z drugiej głowę pełną planów,
które proszą się o zrealizowanie. Wybieraj.
Dorotka
Paciorek po kilkuletniej wyprawie po świecie w poszukiwaniu własnego miejsca,
wraca do rodzinnego Krakowa, by spróbować dorosnąć i stawić czoła codzienności.
Przed laty porzuciła studia na ASP na rzecz tatuowania ludzi wedle ich
zachcianek. I jest w tym dobra. Z czerwonymi ustami, kreską na powiece i
w obcisłym gorsecie chce się wyróżniać na tle zwykle szarych ludzi, choć
buntowniczy wiek ma już dawno za sobą. Teraz ponownie próbuje znaleźć swoje
miejsce, na tym razem polskiej ziemi, gdzie każdy jej ruch może być
skomentowany przez czujną matkę, która nie ukrywa, że spodziewała się po córce
czegoś więcej. Dorotka na przekór wszystkim chce iść własną drogą, poznać
siebie na nowo i spełniać się w na wiele różnych sposobów.
Powrót
to już czternasta książka Izabeli Sowy, polskiej autorki znanej Wam zapewne
najbardziej dzięki owocowej serii, której kolejne tomy ukazywały się w naszym
kraju parę ładnych lat temu. To właśnie Cierpkość wiśni czy Smak świeżych
malin to książki, które wypełniały mi czas wolny, kiedy to jeszcze moja
biblioteczka nie była tak zapełniona jak teraz, a te powieści o kolorowych
okładkach podkradałam z regału mamy. Izabela Sowa pisze o Polakach, o ich
codzienności, o problemach dorosłości, o zdradach i przyjaźniach. Po kilku
latach wraca do mnie z najnowszą powieścią jaką jest Powrót, czyli historia
niedojrzałej dorosłej.
Przygoda
z nową książką Izabeli Sowy zakończyła się dla mnie równie szybko jak się
zaczęła. Ot, niecałe trzysta stron krótkiej, momentami zabawnej książki o
perypetiach trzydziestoletniej Dorotki, która nie mogąc pogodzić się z
rzeczywistością nakłada maskę obojętności i rusza dalej z wysoko podniesioną
głową. Główna bohaterka nie grzeszy zaangażowaniem i woli zbyć natrętnych
rozmówców milczeniem, a tymczasem życie pędzi gdzieś obok niej na nic nie
czekając. Polska rzeczywistość zdaje się ją przytłaczać, ogródki działkowe
stają się dla niej główną atrakcją, a klienci-gawędziarze utrapieniem. Dorotka
zagubiła się gdzieś w krainie Oz, ale teraz usilnie próbuje z niej powrócić. Po
nieprzyjemnym zderzeniu z rzeczywistością pozostaje jej przewartościowanie
wartości, odnalezienie nowych ideałów i zapełnienie pustki, która siedzi gdzieś
tam w środku i wciąż daje o sobie znać.
Izabela
Sowa serwuje nam życiową opowieść o nieco abstrakcyjnej kobiecie, która będzie
idealnym kompanem na leniwe popołudnie. Polubiłam Dorotkę na swój sposób, bo
choć nieco wycofana i melancholijna, chwilami przypominała mi mnie samą. Nie zawsze
oczywiście, ja sama uważam, że kiedyś w życiu każdego człowieka przychodzi
pewien piękny moment, kiedy to trzeba dorosnąć. Trzydziestolatce się do tego
nie spieszyło i choć wykreowała się na ciekawą postać, uparcie nie chciała
wyjść poza własny świat. Autorka osadziła akcję powieści w Krakowie, co trafiło
w moje gusta, bo kto mnie zna, wie, że uwielbiam to miasto. Historia okraszona
polskim humorem, polskim narzekalstwem można by rzec, ironią i życiowymi
mądrościami serwowanymi przez babcię Dorotki na niedzielnym obiedzie była
jednak epizodem, który skończył się wyjątkowo niespodziewanie. Niecałe trzysta
stron mignęło mi przed oczami bez jakiegokolwiek punktu kulminacyjnego w życiu naszej
Dorotki i pozostawiło zmarszczkę skonsternowania na moim czole, gdyż wciąż nie
wiem co do końca co myśleć o tej powieści. Chaotyczność wzięła w górę,
zamierzeniem było wyeksponowanie postaci i zepchnięcie akcji na drugi plan,
czemu nie mogę przyklasnąć.
Powrót
to jednak nie jest zła książka. To przyjemna i lekka lektura, która pokaże nam
tak nadzwyczaj znajomą polską mentalność. Mentalność ludzi sukcesu, mentalność
tak zwanego przegranego pokolenia, mentalność babci, która podzieli się z
Tobą najnowszą plotką zapalając kolejnego papierosa. I w końcu mentalność
Dorotki, która wolałaby żyć złudzeniami, bo tak jest łatwiej. Główna bohaterka
nie będzie dla mnie życiowym drogowskazem, a pamięć o niej wyblaknie po paru
dniach. Powrót pokazał mi jednak plejadę abstrakcyjności, która ma swój charakterystyczny
przykład w każdym pokoleniu, co dowodzi, że autorka jest znakomitą obserwatorką
ludzkich zachowań.
Ocena: 5/10
Kto wie, może i ja bym się na nią skusiła :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze nigdy o tej książce, jednak w tym wypadku odpuszczę ją sobie :)
OdpowiedzUsuńŚwietna okładka, bardzo przyciągająca wzrok. Ale czytałam bardzo skrajne recenzje tej książki (ktoś nawet dał 1/10), wiec dam sobie spokój :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
No niestety, ale mnie sie ona kompletnie nie spodobała i dałam jej najniższą ocenę jaką tylko może dostać u mnie ksiażka. Mam nadzieje, ze więcej nie spotkam sie z podobną ksiazką, bo dla mnie jej czytanie było istną męczarnią. Jednak nie skreślam od razu autorki.
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście ciekawa, ale raczej nie będę jej szukać. :)
OdpowiedzUsuńOpinie o tej książce są bardzo różne :) Od pochwał do kompletnej krytyki. W chwili obecnej nie będę jej szukać :)
OdpowiedzUsuńDość popularna ta książka :)
OdpowiedzUsuńMoże przeczytam, ale nieco później...
OdpowiedzUsuńKusi mnie, by sięgnąć po jakąś książkę tej autorki, na przykład tą, bo charakter głównej bohaterki niezmiernie mnie intryguje, ale... Chyba jednak podziękuję. Niekoniecznie ufam polskim pisarzom, a tytuły wybieram naprawdę starannie i obawiam się, że ten nie sprawiłby mi takiej radości jakbym chciała. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry