poniedziałek, 13 października 2014

"Why We Broke Up" Daniel Handler



To nie Twoja wina, tylko moja, Myślę, że nie powinniśmy się już spotykać, Mamy inne cele. Każdy z nas wie o co chodzi. Doświadczyliśmy tego sami lub słyszeliśmy o tym w filmie. Nic nowego. O miłości napisano już miliony piosenek, a powstanie ich jeszcze dużo więcej, tego jestem pewna. Szkolna miłość jest z kolei krucha, intensywna i zazwyczaj trwa nie dłużej niż miesiąc. Jest oczywiście przez nas najbardziej zapamiętywana jako ta pierwsza, nieco niezręczna i taka, przy której wylaliśmy wodospady łez. Zaczyna się słodko i uroczo, a kończy…

Min i Ed zrywają. Dziewczyna by odreagować bolesne chwile pisze list, w którym wyjaśnia obiektowi swoich uczuć wszystkie powody, dla których już nie są razem. List wraz ze wszystkimi pamiątkami wkłada do pudełka. Znajdują się tam dwa kapsle, bilet, liściki, kątomierz, para brzydkich kolczyków i wiele innych mniej lub bardziej ważnych rzeczy, które składają się na ich intymną, łamiącą serce relację.

Why We Broke Up na dobrą sprawę wcale nie zainteresowałaby mnie swoją treścią. Ot, kolejna historia miłosna z wielkim spoilerem na samym początku, bo już na pierwszych stronach dowiadujemy się, że para zrywa. Ba!, sam nawet tytuł nam to sugeruje. Elementu zaskoczenia tu więc brak. Do zamówienia tej książki skłoniła mnie nadzwyczaj oryginalna jej forma. Fabuła fabułą, ale mamy tu przecież ilustracje, które pojawiają się średnio co piątą stronę! Nie zrozumcie mnie źle, cieszą mnie ilustrowane książki i to nie dlatego, że lubię obrazki, a dlatego, że takie rysunki są fajnym urozmaiceniem. Czemu nie, pomyślałam. Dodatkowo autor tej części książki, która składa się ze słów, napisał także Serię Niefortunnych Zdarzeń, która przyprawiała mnie o zawał w dzieciństwie i wciąż będzie dla mnie straszniejsza niż najlepszy horror Kinga. Ilustracjami z kolei zajęła się Maira Kalman i całość zapowiadała się świetnie. Szybko przekonałam się, że coś zapowiadającego się dobrze niekoniecznie będzie takie na końcu, a nawet w połowie.

Why We Broke Up nie rozczarowała mnie od pierwszego rozdziału. Ten był, rzekłabym nawet, intrygujący. Co się dzieje? Dlaczego Min zrywa z Edem? I co jest w pudełku? Czytałam więc dalej, i dalej, i było coraz gorzej. Wszystko poszło zdecydowanie za daleko, było pretensjonalnie i na siłę. W pewnym momencie trzeba było powiedzieć sobie dość. Oprócz tego opowieść ta kręciła się głównie wokół pięknych, starych filmów, do których była masa nawiązań w rozmowach bohaterów. Szkoda jedynie, że filmy te nie istnieją i pochodzą jedynie z wyobraźni autora, hm. Chyba nie do końca zrozumiałam o co w tym chodziło, ale czytałam dalej o legendarnej Lottie Carlson, która zawładnęła czarno-białymi filmami.

Naszą tragiczną parą są tu Min, która dopiero co zaczyna liceum i Ed, który jako kapitan szkolnej drużyny sportowej ma przed sobą już ostatni rok. Dziewczyna jest uważana ze swego rodzaju artystkę, czemu ma zwyczaj wiecznie zaprzeczać. Kocha stare filmy, jej inspiracją jest osiemdziesięcio-dziewięcioletnia już diwa, a sama chce zostać w przyszłości reżyserką. Ed jest z kolei najbardziej typowym z typowych nastoletnich chłopaków, których możemy zobaczyć w większości amerykańskich produkcji. Przystojny, popularny, kapitan szkolnej drużyny koszykarzy, z kilkoma byłymi dziewczynami na koncie. Ich związek trwa jedynie kilka tygodni, ale to nie tylko seks, na temat którego nasza główna bohaterka snuje rozważania parę dobrych stron, a głęboka choć szybka relacja, która obojgu dowiodła tego, że są w stanie się zaangażować.

W Why We Broke Up Hander pokazuje uroki młodzieńczego romansu, który w pewnym momencie się kończy pomimo szczerych uczuć i różnic, z którymi para wciąż jakoś dawała sobie radę. Przede wszystkim chodzi tu o diametralnie odmienne środowiska, z których pochodzili Min i Ed. Co jak co, ale większość amerykańskich filmów pokazała nam, że takie związki nie mają prawa bytu, a jeśli pokazały inaczej, nie wierzcie im. Cała ta słodko-gorzka historia miłosna nie wywarła na mnie większego wrażenia, ale ilustratorka Maira Kalman nadała jej ciekawej formy. Oboje twórcy udowodnili w tej kolorowej książce, że koniec czegoś może być równie zajmujący jak tego początek.

Ocena: 4/10 

"The thing with your heart's desire is that your heart doesn't even know what it desires until it turns up."

7 komentarzy:

  1. Serio? Naprawdę coś z tak cudowną okładką może być takie słabe?! Nie lubię kiedy opis (a tym bardziej tytuł!) jest spojlerem, więc "Why we broke up" sobie odpuszczę :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Pokładałam duże nadzieje w tej książce :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Autor Serii Niefortunnych Zdarzeń?! I taka słaba książka?! O kurczę! :o Co prawda wspomnianej przez ciebie serii nie czytałam, choć mam już ją na tablecie (a przynajmniej kilka tomów), ale nie słyszałam o niej złego słowa, dlatego spodziewałam się - serio - że ocena i tej książki będzie pozytywna. A tu proszę. :o No cóż. Nawet się nie będę zastanawiać. :) Tytuł sobie odpuszczam.
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że wyszło tak nieciekawie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka jest przepiękna, sama bym się na tą książkę skusiła, gdyby mi wpadła w ręce, ale teraz już wiem, że nie powinnam. Szkoda ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie nie sięgnę, dla mnie książka musi mieć to coś i być oceniana dośc wysoko ;) a okładka, gdyby ją troszkę podreperować, bardzo by mi się podobała

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz z osobna i będę uszczęśliwiona jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią. Cenię sobie komentarze wnoszące coś do tego, co napisałam powyżej, więc proszę, komentuj, ale wcześniej przeczytaj post. Dzięki za odwiedziny!