poniedziałek, 16 marca 2015

"Abhorsen" Garth Nix

Zło zostało uwolnione, Niszczyciel jest na wolności, a powstrzymać go może jedynie Lirael, dziewczyna dość świeża w swoim zawodzie Abhorsena. Wraz z księciem Samethem, Podłym Psiskiem i kotem Moggetem wyrusza, by stawić czoła najgorszemu. Sam, syn Sabriel, może odetchnąć spokojnie i uniknąć ciężaru spuścizny po matce, Lirael zaś zmuszona jest zmienić całkowicie swoje dotychczasowe życie wśród Clayr na rzecz przeznaczenia. Pozbawieni możliwości doświadczenia, bez wsparcia czy pomysłu udają się w podróż wiedzeni jedynie wizją przyszłości. Lirael i Sam stają ramię w ramię w obronie świata, dla którego mają nadzieję, że nie jest za późno.

Bez cienia emocji przewróciłam ostatnią kartę Abhorsen, ostatniego tomu serii Nixa o Sabriel i jej następczyni. Powściągnęłam irytację i powstrzymałam się od rzucania książką po kątach, nie od tego tu jestem. Wpatrując się jednak w błyszczące znaki Kodeksu na okładce, zdałam sobie sprawę, że się nieco zawiodłam, na zakończeniu serii, która szczerze mnie wciągnęła i zatrzymała przy sobie sympatycznymi bohaterami. Pierwszy tom Starego Królestwa, czyli Sabriel, wciągnął mnie od pierwszego rozdziału, gdyż historia o nekromantach w świecie rodem z Martina czy Tolkiena brzmiała intrygująco i odświeżająco. Pochłonęłam przyjemną fantasy i poznałam zaskakująco odważną i nieustraszoną bohaterkę. Nix zaimponował mi wówczas tym, że osiemnastolatka miała nieco oleju w głowie i zdolna była to wykorzystać w sytuacji tego wymagającej. Książka i świat magii harmonijnie przedstawiał się w mojej wyobraźni, a ja z chęcią sięgnęłam po kolejny tom. „Lirael” opowiadała już o zupełnie innej bohaterce, całkiem różnej od Sabriel, bardziej ludzkiej i targanej wątpliwościami. Akcja również przyjemnie się komponowała i zapowiadała kontynuację w trzeciej książce. Z wielkimi nadziejami na spektakularne zakończenie zabrałam się za Abhorsen i… jak teraz widzę, postawiłam poprzeczkę zbyt wysoko. 

Abhorsen podejmuje zdarzenia z poprzedniego tomu, powracają ci sami bohaterowie i ta sama przygoda. Jednakże gdy Lirael opowiadała także historię głównej bohaterki, jej losy na przestrzeni lat i przedstawiała ją nieco bardziej szczegółowo, tak Abhorsen skupia się tylko i wyłącznie na wędrówce głównych bohaterów przy akcji rozwleczonej do granic możliwości, czego po poprzednich dwóch tomach zupełnie bym się nie spodziewała. Stare Królestwo nie jest jakąś przełomową serią, ale moje doświadczenia z nią były całkiem przyjemne, ot, relaksująca i ciekawa historia o niegłupich bohaterach. Bardzo miło było wciągać się w świat wykreowany przez Nixa, poznawać rządzące nim reguły, zamieszkujące je rody czy inne tajemnice. Do pewnego momentu, bo w trzecim tomie było takich ciekawostek jak na lekarstwo, a i tak autor zakończył go bez godnego przytupu w moich oczach. 

Garth Nix po raz kolejny skupia się na kobietach. Kobietach silnych, odważnych, nieokazujących strachu, choć zaniepokojonych w środku, czasem odciążających mężczyzn. Zarówno Sabriel i Lirael miały ciężki orzech do zgryzienia, gorzej miała tu jednak Lirael, bo żadnego doświadczenia w byciu Abhorsenem nie miała, co w jej przygodach było bardzo emocjonujące. Z jednej strony takie ukazanie kobiet jest plusem, bo czasem trudno o wyrazistą damską postać, z drugiej jednak strony co z mężczyznami? Chciałabym choć w jednym tomie zobaczyć silną męską postać, która staje na wysokości zadania, a nie jest jedynie tłem na swojej kobiety. Cóż, to już wstęp do zupełnie innych rozważań, a ja poprzestanę na tym, że kreacja bohaterek Nixa przypadła mi do gustu. 

Stare Królestwo jest dla mnie serią ciekawą, przyjemną, nieco ograniczoną jeśli chodzi o przedstawiony w niej świat, ale wartą polecenia. Przy dwóch pierwszych tomach spędziłam wspaniałe godziny, przy ostatnim czasem kręciłam nosem, a zakończenie Abhorsen jako pewna klamra tych trzech powieści, cóż, spaliła na panewce. Miło było na jakiś czas uciec w prostą opowiastkę o walce dobra ze złem, o hordach zmarłych, o czarach, magach, nekromantach i przepowiedniach. Kreacja tej opowieści niestety ma pewne niedociągnięcia, co nie zmienia faktu, że z uśmiechem na ustach zwracam się w stronę Clariel, czyli prequela tej serii. A co z tego wyniknie, zobaczymy.

Ocena: 5/10

"Każdy ma wyznaczony swój czas umierania. Niektórzy o tym nie wiedzą, lub starają się ten moment opóźnić, ale tego nie da się zmienić."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz z osobna i będę uszczęśliwiona jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią. Cenię sobie komentarze wnoszące coś do tego, co napisałam powyżej, więc proszę, komentuj, ale wcześniej przeczytaj post. Dzięki za odwiedziny!