sobota, 1 listopada 2014

Podsumowanie - październik '14

Nie jestem osobą, którą dopada jesienna chandra, z pewnością. Jestem raczej z tych, którzy oczarowani są jej pięknem, spadającymi liśćmi i innymi rzeczami, które składają się na tą porę roku. Bardziej od jesieni lubię natomiast tylko zimę. Narzekajcie, proszę bardzo. Bo zimno, bo śnieg, bo kurtka... Ja już niedługo zasiądę z kubkiem w reniferki, będę popijać herbatę z miodem, kawę z czekoladą lub inny napój bogów gapiąc się na spadający śnieg. Ale nie wyprzedzajmy faktów. Zaczął się dopiero listopad i mam jeszcze trochę czasu na rozpoczęcie sezonu świątecznych piosenek. Ale to już niedługo, brace yourself. Winter is coming.

Ale, ale, nie weszliście tu po to, żeby czytać o mojej zimowej ekscytacji początkiem listopada, a o październiku (mam taką nadzieję przynajmniej)... Październik był dość ciekawym miesiącem i obfitował w wyjazdy i nowe książki, a jakże! Obchodziłam także kolejną rocznicę, ale o tym zaraz. W październiku miałam okazję machać szalikiem na Narodowym na ważnym dla Polaków meczu. Mam nadzieję, że wieść o naszym zwycięstwie do Was doszła, bo jeśli meczu nie oglądaliście, to zapewne mogliście się o nim dowiedzieć z dość popularnego portalu społecznościowego, a tymczasem ja i ponad pięćdziesiąt tysięcy ludzi na stadionie nie wierzyliśmy własnym oczom. W minionym miesiącu miały także miejsce krakowskie Targi Książki, o których mogliście już poczytać [link], więc pozwólcie, że drugi raz się nie będę na ten temat rozpisywać. Zapraszam więc na te katowickie, które są już w tym miesiącu, a ja będę tam przez dwa dni jak wszystko dobrze pójdzie. W międzyczasie pojawił się piąty w tym roku stosik [link], gdzie zaszalałam nieco z klasyką, która będzie najwyraźniej patronować przyszłym tygodniom. O czym to ja... rocznica, tak. Druga już. Otóż dwa lata temu, drodzy czytelnicy, zawędrowałam do tej części Internetów, w której dominują blogi i sama zapragnęłam pisać swój. Początki jednak były tak żałosne, że wolałabym o nich nie mówić, ale dla własnego spokoju powiem tyle, że z książkami niewiele miały wspólnego, a paro zdaniowe posty nie powalały treścią ani trochę. Parę miesięcy później doszłam do wniosku, że to o książkach chciałabym pisać i zaczęło się od recenzji Trafnego wyboru bodajże. Tak mi już zostało i oto po dwóch latach wciąż tu jestem i piszę. I ku mojemu zaskoczeniu ktoś to czyta. Wspaniale.

W październiku oprócz stosików i targów czytaliśmy niewiele, ale było o:
  1. Unicestwienie, Jeff Vandermeer [link]
  2. Why We Broke Up, Daniel Handler [link]
  3. Proces, Franz Kafka [link]
Pomimo słabego miesiąca czytelniczego, odniosłam swój mały sukces w postaci nowo nawiązanej współpracy z Wydawnictwem Literackim, co wierzcie, że bardzo mnie ucieszyło. I cieszy nadal. Trzymajcie się, a ja tymczasem idę słuchać po raz n-ty albumów moich dwóch nowych brytyjskich miłości, George'a Ezry i Royal Blood.
___________________________________________________________________________________

Przeczytam tyle, ile mam wzrostu + 8 cm, więc = 100,8 cm z 157 cm.